Drukuj

smiech12 maja to Dzień Limeryków. Ta „niepoważna” forma literacka narodziła się w Irlandii. Limeryki są absurdalnymi, rymowanymi anegdotami składającymi się z 5 wersów. Zawierają prześmiewczą pointę.

Oto garść limeryków z okazji dzisiejszego święta:

 

Na przedmieściach żył Singapuru

pewien słynny z przemówień guru.

Lecz raz wyznał mi z płaczem:

„Mam kłopoty z wołaczem

i do szczura wciąż mówię: szczuru!”

 

Był skrzypek rodem z Prabutów,

miał nogi za duże do butów.

Wszystkie go uwierały,

więc nosił futerały

od skrzypiec zamiast butów.

 

Był Chińczyk w pustyni Gobi,

który straszne kawały robił.

W końcu, znienawidzony,

przeniósł się w inne strony,

ale nic sobie z tego nie robił.

 

Raz pewien Don Juan spod Rouen

zaciągnął się jako ułan.

Gdy sprzątnąć miał stajnie,

z wściekłością rzekł: „Aj, nie,

nie będę wymiatał tych guan!”

 

Raz pewnej niewieście z Bilbao

rozbijać atomy się chciało.

Rozbiła ze szczętem

naczynia i sprzęty,

lecz atom z tych prób wyszedł cało.

 

Raz pewien żongler w Alhambrze

oszalał znienacka tamże,

więc zaczął półdziko

żonglować publiką,

aż w końcu zamknęli go w mamrze.